10 maja 2012

XXIX. Mimo wszystko go zabijemy.

Narrator
    Irytował go fakt, że jego drużyna została zepchnięta na dalszy plan, że Naruto został zignorowany, a przede wszystkim problem jaki ostatnio wyniknął. Tsunade przestała interesować się naprawdę ważnymi sprawami, zamykała się w swoim wielkim gabinecie i popijała sake schowane w szafce biurka. Skoro ona nic nie robi, postanowił trochę nią wstrząsnąć.
    Kakashi wparował bez słowa do gabinetu Hokage, mierząc ją karcącym wzrokiem. Kobieta uniosła zmęczone spojrzenie znad sterty kartek, uśmiechając się szeroko. Uznał to za zaproszenie do konwersacji. Hatake nie przejmował się tym, że kobieta może zaraz go wygonić na kopniakach za drzwi, sprawa Kyuubiego była na tyle ważna, że postanowił poświęcić swój tyłek i co ważniejsze godność.
    – Co się stało, Kakashi? – zapytała Tsunade, a mężczyzna w duchu stwierdził, że jest ona trzeźwa i może dojdzie z nią do jakiegoś ładu, a może i nawet będzie w stanie ustalić mu jakiś plan działania przeciwko Akatsuki. Widział jednak jej zagniewaną twarz i zmienił zdanie.
    – Chciałem wiedzieć, co teraz ze sprawą Kyuubiego – powiedział stanowczo.
    – Dobrze się składa…Miałam wezwać ciebie jutro…- mruczała zmęczonym głosem, wertując kartki w poszukiwaniu raportów. Nieistotne rzeczy rzucała za siebie, kilka ostatnich papierzysk, nieco już przybrudzonych od kawy podała do ręki Hatake. Z początku nie wiedział co powiedzieć, więc zaczął czytać po raz drugi. Treść przedstawiała się następująco:
,,Raport Oddziałów ANBU zajmujących stanowiska przy sprawie BAKEMONO
składający się z poszczególnych oddziałów: - Raport Oddziału ANBU A24
Grupa śledcza w sprawie U1802 pod dowództwem H4594,
- Raport Oddziału ANBU A24a
Grupa śledcza w sprawie O2806 pod dowództwem R3987,
- Raport Oddziału ANBU A24b
Grupa śledcza w sprawie K4471 pod dowództwem E5487,
- Raport Oddziału ANBU A24c
Grupa śledcza w sprawie S2145, W7845, T6965, J3579 pod dowództwem A1289,
- Raport Oddziału ANBU G89
Grupa specjalna w sprawie domniemanych osób trzecich pomagających U1802 pod dowództwem F9166,
- Raport Oddziału ANBU W47
Grupa tropiąca w sprawie U1802 pod dowództwem Y0456,
- Raport Oddziału ANBU W47c
Grupa tropiąca w sprawie domniemanych osób trzecich pomagających U1802 pod dowództwem P1596,
- Raport Oddziału ANBU W47f
Grupa tropiąca w sprawie O2806 pod dowództwem U4187.
Raporty mogą prezentować pewną zbieżność.
Raport Oddziału ANBU A24
Grupa śledcza w sprawie U1802 pod dowództwem H4594 z udziałem S9834, T2871, P9238:
U1802 żyje, porwał demona, nie działał sam. Zamordował czwórkę jouninów, to jest: S2145, W7845, T6965, J3579 (odniesienie do raportu A24c), nie brał udziału w zaginięciu O2806 (odniesienie do raportu A24a, W47f). Nie brał udziału w morderstwie K4471 (odniesienie do raportu A24b, G89). Nie działał sam (odniesienie do raportu G89).
Raport Oddziału ANBU A24a
Grupa śledcza w sprawie O2806 pod dowództwem R3987 z udziałem Q1788, X6545, J9180:
O2806 żyje, został uprowadzony przez U1802, zamordował K4471, wyraźne ślady na ciele, znaleziono DNA O2806 na ciele K4471. Tożsamość niepotwierdzona. O2806 zakwalifikowany do missin ninja rangi S.
Raport Oddziału ANBU A24b
Grupa śledcza w sprawie K4471 pod dowództwem E5487 z udziałem D4561, V9641, P3438:
K4471 nie żyje, zabity przez O2806. Tożsamość potwierdzona: Ren Kotae. Przyczyną śmierci było uduszenie.
Raport Oddziału ANBU A24c
Grupa śledcza w sprawie S2145, W7845, T6965, J3579 pod dowództwem A1289 z udziałem A2783, C2347, I9239:
Żaden z w/w nie żyje, zabici przez U1802 przy pomocy Taijutsu, Mangekyo Sharingan. Tożsamości potwierdzone: S2145 Wada Sakurako, W7845 Matsune Wasuke, T6965 Kin Tekubi, J3579 Daichi Jun.
Raport Oddziału ANBU G89
Grupa specjalna w sprawie domniemanych osób trzecich pomagających U1802 pod dowództwem F9166 z udziałem K7481, O3260, B8426:
W siedzibie U1802 wykryto DNA trzech osób (w tym O2806). Tożsamości potwierdzone: O2806 Yuji Okabe, mieszkaniec Konoha Gakure, 17 lat, chuunin, zakwalifikowany do missin ninja rangi S. R0192 Ryuuki Ryoutaro, mieszkaniec Yuuki Gakure, 25 lat, jounin, w Yuuki Gakure od roku figuruje jako missin ninja za współpracę z grupami przestępczymi.
Tożsamość niepotwierdzona: QCX-381-SH-61, przypadek z artykułu C789, paragrafu 97a: odnalezione DNA należy do osoby uznanej od dawna za martwą, to jest: Shichi Shukketsu, mieszkaniec Yuuki Gakure, 18 lat, chuunin, uznana za martwą od dwóch lat.
Raport Oddziału ANBU W47
Grupa tropiąca w sprawie U1802 pod dowództwem Y0456 z udziałem I8237, W9127, G2748:
U1802 udał się na północ sam, pięć kilometrów od Konoha Gakure trop urywa się na dziesięć kilometrów, piętnaście kilometrów od Konoha Gakure na północ, pojawia się drugi trop. Po skonsultowaniu z Oddziałem ANBU G89, ustalono, że trop drugi należy do QCX-381-SH-61 (odniesienie do raportu G89). Trop znika czterdzieści kilometrów za Konoha Gakure na północ.
Raport Oddziału ANBU W47c
Grupa tropiąca w sprawie domniemanych osób trzecich pomagających U1802 pod dowództwem P1596 z udziałem Y9837, F2654, U0934:
QCX-381-SH-61 – Odniesienia do raportów G89, W47.
R0192 udał się wraz z O2806 do Kusy, gdzie trop się urywa.
- Raport Oddziału ANBU W47f
Grupa tropiąca w sprawie O2806 pod dowództwem U4187 z udziałem L2840, M1673, N2842:
Odniesienie do raportu W47c.”
    – Nie za bardzo rozumiem…Domyślam się, że U1802 to Itachi Uchiha…- urwał, bo przyuważył minę Tsunade, która powoli traciła cierpliwość. Wyciągnęła do niego rękę po raporty, nie spuszczając wzroku z twarzy Kakashiego. Podał jej kartki, a ona szybko obrzuciła je wzrokiem, wzdychając.
    – Raport A24 tyczył Itachiego. Udało się ustalić, że to on zamordował w nocy czterech jouninów i był odpowiedzialny za kradzież Kyuubiego. Raport A24a był o Yujim Okabe, który jakimś cudem znalazł się wraz z Renem Kotae na terenie klanu Uchiha. Wiadomo, że Itachi dorwał tę dwójkę z czego najprawdopodobniej zmusił Yujiego Okabe do zabicia Rena Kotae. W dalszym ciągu nie wiadomo do czego potrzebny był Okabe Itachiemu. Raport A24b potwierdza tożsamość Rena. Raport A24c dotyczy tych czterech jouninów zabitych w nocy, potwierdzenie tożsamości i tego, że zabił ich Uchiha. Raport G89, chyba najciekawszy ze wszystkich…Potwierdza tożsamość Yujiego Okabe i stwierdza, że pomagał Itachiemu. Do pomocy miał też Ryuukiego Ryoutaro, sprawdzano dogłębniej jego życiorys, to miał kontakt dużo wcześniej z Shichi Shukketsu, był medykiem i dość znaczący wśród niemoralnego półświatka ninja. No i ta Shichi Shukketsu…Nie jest potwierdzona, ze żyje, jednak ja to wiem. Nikt inny nie wykradłby Kyuubiego niezauważony, a ona i jej klan mieli takie możliwości…Więc jeśli żyje, ma 20 lat i należy do Akatsuki, co wynika z raportu W47. Zwiała z demonem i z Itachim. W47c mówi o Ryuukim Ryoutaro i Yujim Okabe, że zwiali do Kusy. Kusa została poinformowana o takich zbiegach, jednak ich poszukiwania spełzły na niczym, a w ogóle myślę, że wcale się do tego nie przykładali. No i W47f czyli Yuji Okabe zwiał z Ryoutaro. Znam więcej szczegółów, to tylko taki pobieżny raporcik. A teraz wypowiedz się na ten temat mądrze i zaproponuj coś, Hatake. – Tsunade uśmiechnęła się brzydko, ukazując dziąsła. Kakashi pomyślał, że ta kobieta jest prawdziwym demonem.
    – Jedyne co przychodzi mi na myśl, to prośba o wsparcie innych wiosek, przede wszystkim Suny i otwarte wygłoszenie wojny przeciw Akatsuki.
    – To twój najgłupszy pomysł, Hatake – mruknęła Hokage, patrząc na niego ze zdegustowaniem.
Ryuuki
    Wszedłem do pomieszczenia, gdzie siedzieli na krzesłach moi podopieczni. Moi podopieczni, czyli Yuji Okabe, Shizuka Tsura, Hakuri Yuutsu i Kamihi Shukketsu. Ten ostatni izolował się od reszty grupy. Obawiał sie, że zabiję jego siostrzyczkę. Przecież ją kochałem, mimo, że ostatnimi czasy nie zachowywała się wobec mnie fair. Nie pozwoliłbym jej nigdy skrzywdzić.
    – Moi drodzy! Mam dla was pewną propozycję! Wybijmy Akatsuki! – Cztery pary oczu zwróciły się w moją stronę. Niektóre przerażone, inne podniecone do szaleństwa.
    – Wszystkich bez wyjątku? – jęknął zawiedziony Yuji. Pamiętałem, że jest zagorzałym fanem Itachiego, więc wtrąciłem:
    – W szczególności Peina i Itachiego. Przy życiu zostawimy tylko Shichi – odparłem, na co Kamihi głośno westchnął. Wyraźnie mu ulżyło, bo rozłożył się na fotelu. Pozostała część zniesmaczyła się nieco.
    – Dlaczego nie ją? Właśnie ją chciałam zaszlachtować! – wrzasnęła Shizuka, patrząc na mnie z oburzeniem. Obie już wiedziały, że nie wolno mi podskakiwać. Gdy ostatnim razem odważyły się podnieść na mnie rękę, nieco je poturbowałem na wszelki wypadek, by nie wpadały później na tak głupie pomysły.
    – Chyba dlaczego Itachiego?! Przecież współpracowałeś z nim – zauważył Yuji, skupiając wzrok wszystkich na sobie. Nieco się speszył, ale patrzył na mnie wyczekująco.
    – Itachi nie wypłacił się przy korzystaniu z moich usług – odparłem twardo, może zbyt twardo.
    – Mimo wszystko mówiłeś mi, że to twój przyjaciel. – Nie dawał za wygraną rudzielec.
    – Mimo wszystko go zabijemy. Skończyłem temat.
    – Mimo wszystko nie pomożemy ci, jeśli nie zabijemy Shichi – warknęła Shizuka, uderzając otwartą dłonią w stół. Szklanki na nim niebezpiecznie się zatrzęsły, a jej spojrzenie było wściekłe jak nigdy. Hakuri skuliła się u jej boku, zasłaniając twarz dłonią. Może bała się mnie, może bała się gniewu blondynki. Ja nie zamierzałem ustępować tej narwanej kobiecie.
    – Wiesz, że jeśli ją zabijesz, twoja przyjaciółka nie dostanie demona.
    – Nie potrzebujemy go! Teraz liczy się tylko śmierć tej dziwki! – ryknęła, wywracając stolik, który uderzył w podłogę z hukiem tuż przez moimi stopami.
    – Hakuri lubi Hoko – wtrąciła niebieskowłosa, a ja nie wiedziałem co zrobić z tą narwaną blondyną. Przeszedłem przez stół, stając na wprost Shizuki i patrząc jej w oczy, powiedziałem:
    – Jeśli ją zabijesz, ja zabiję ciebie w momencie, gdy najmniej będziesz się tego spodziewała. Jeśli jeszcze raz o tym wspomnisz, zatłukę. Gwarantuję ci to. A jeśli ja tego nie zrobię, to Kamihi na pewno. Teraz podnieś stół i posprzątaj. – Rozgniewała mnie. Usiadłem na fotelu, przymykając oczy i poprawiając amulety na ramieniu.
    – Nie zabijajmy Itachiego, proszę… – wyjęczał Yuji tak żałośnie, że automatycznie rozważyłem możliwość ocalenia Uchihy. Otworzyłem oczy i przyjrzałem się jego twarzy. Była nawet zabawna. Bystre oczy wpatrywały się we mnie z przerażeniem, nos miał długi i smukły, usta wykrzywił w dziwnym grymasie. Rude włosy opadały na czoło, sterczały śmiesznie za uszami. Były trochę przydługie i lekko falowane.
    – Wiesz, Uchiha i tak zdechnie. Nie będziemy sami uderzać na Akatsuki, przyłączy się do nas jego brat Sasuke i słynny Sasori Akasuna. A Sasuke niewątpliwie pragnie by jego brat umarł. Nic na to nie poradzę. – Kłamałem. Mogłem poradzić, mogłem ich ostrzec przed atakiem, jednak nie chciałem. Shichi na pewno wypaplałaby Itachiemu i razem zwialiby gdzieś, gdzie ciężko byłoby ich odnaleźć, a ja chciałem mieć ją dla siebie. Tylko dla siebie.
Itachi
    – Czuję się świetnie, mogę już wyjść? – Zignorowała mnie, czytając książkę, którą trzymała na kolanach. Popijała do tego herbatę i paliła papierosa, osnuwając się miętowym dymem. Trzymała mnie już drugi dzień w łóżku, nie pozwalając się ruszać z miejsca. Może i była nadopiekuńcza, ale skoro czułem się już dobrze, czy nie mogła zgodzić się na wcześniejsze wypuszczenie mnie? W końcu podniosła wzrok znad książki i wypuściła z ust kłąb dymu.
    – Itachi, nie rozumiesz co do ciebie mówię? Siedź tutaj póki możesz i póki Nagato nie zajarzył, że już jesteś na chodzie. Chcesz mieć rozkwaszony ryj jak ja? – zapytała retorycznie, piorunując mnie spojrzeniem. Usiadłem na łóżku, nie zwracając na to uwagi.
    – Ja sobie poradzę. Poza tym…
    – No co? – warknęła, wydymając śmiesznie wargi.
    – Nie uciekaj od problemów. – Patrzyła na mnie bez słowa, widocznie uderzyła ją moja szczerość. Zamknęła książkę i odłożyła ją na blat, zaciągając się papierosem, cały czas patrząc mi w oczy. Oparłem łokieć o kolano, kładąc brodę na dłoni. Zapowiadała się długa rozmowa, której jakoś nie miałem ochoty z nią przeprowadzać. W chmurze dymu wyglądała jak bogini wojny, swoją postawą prezentowała waleczność. Na pewno nie była skora odpuścić mi i dojść do moich racji. Choćby siłą, przekona mnie do tego, że ona jest górą. I wcale bym się nie opierał.
    – Nie uciekaj od problemów, tak? Próbuję ciebie chronić, leczę ciebie, chcę jakoś wyrazić swoją wdzięczność, za to, że obiecałeś mi po tym wszystkim spokojne życie, a teraz mówisz takie rzeczy? Proszę, oddaj Itachiego którego poznałam w Konoha…- jęknęła teatralnie, wznosząc prawą dłoń z papierosem w górę, trzęsąc nią przez chwilę. Opuściła ją za moment, czekając aż coś powiem.
    – Jestem tu cały czas, to ty oddaj Shichi, histeryczko. Powiedziałem, że sobie poradzę. Wychodziłem obronną ręką z gorszych sytuacji. Nie musisz się o mnie martwić, to sprawia, że czuję się gorzej – mruknąłem zażenowany, spuszczając wzrok na jej kolano.
    – Nie jestem histeryczką – burknęła, zupełnie ignorując pozostałą część mojej wypowiedzi. Nieco skuliła się w sobie, tracąc trochę ze swojej walecznej postawy, jednak po chwili znowu mnie zaatakowała:
    – I niby czemu czujesz się gorzej? – Z powrotem odzyskała twarz, uśmiechając się z wyższością. Tym razem to ja zamilknąłem na dłuższą chwilę, nie patrząc jej w oczy.
    – Nie lubię po prostu jak ktoś się o mnie martwi…
    – Tu cię boli, Uchiha! – wrzasnęła opętańczo, gasząc gwałtownym ruchem papierosa w popielniczce z której niedopałki prawie się wysypywały.
    – Sęk w tym, że nigdzie mnie nie boli. Mogę już wyjść? – skwitowałem, lustrując ją spojrzeniem. Zacisnęła mocniej usta, powstrzymując się przed kolejnym wybuchem. Przeczesałem tylko włosy palcami, a ona chwyciła po nowego papierosa.
    – Jesteś nie do zniesienia, kładź się – odparła spokojnie, otwierając książkę na miejscu, które zaznaczyła i czytała dalej, równocześnie odpalając papierosa.
    – Widzisz? Znowu mnie ignorujesz. Robisz tak zawsze, gdy coś jest nie po twojej myśli. – Z jej strony odpowiedziała mi głucha cisza. Przesunęła tylko palcem serdecznym po ładnie zabliźniającej się ranie z której dwie godziny wcześniej wyjęła nici. Podniosła na mnie zmęczone spojrzenie, ukazując twarz pełną cierpienia i jakiegoś dziwnego napięcia.
    – Zrozum, że teraz jesteś jedyną osobą, której mogę zaufać. – Wróciła do czytania książki, zaciągając się dymem głębiej niż wcześniej. Ponownie popatrzyła na mnie. – Nie dziw się, że chcę chronić ciebie za wszelką cenę – powiedziała to tak szczerze, urzekając mnie tym niesamowicie. Podniosłem się z łóżka, przechodząc przez cały pokój na boso. Jedyne w co byłem ubrany ostatnimi czasy, to czarne, bawełniane spodnie. Otworzyłem okno na oścież, wyglądając na zewnątrz. Shichi już się nie odzywała, kątem oka widziałem, że wróciła do książki. Czytała ją z zamkniętymi oczami, zaciskając lewą pięść, a prawą trzymała przy ustach, zaciągając się szybko.
    – Dlatego właśnie nie lubię jak ktoś się o mnie martwi. Nie lubię być ważny, wzbudzać jakiś głębszych uczuć, bo prędzej czy później zrobię coś, albo stanie się coś, co będzie powodowało u kogoś negatywne uczucia. Dlatego właśnie jestem pieprzonym introwertykiem. – Nie odwróciłem się. Nie chciałem widzieć teraz jej twarzy, czułem, że jestem cały czerwony. Co jak co, ale nad tym nie dało się zapanować.
    – Dobrze, skoro chcesz, nie będę się o ciebie martwić. Możesz wyjść – odparła trzęsącym się głosem. Wątpiłem, by było to spowodowane rosnącym gniewem.
    – To ty to powiedziałaś – mruknąłem, poprawiając naszyjnik.
    – Chciałeś, żebym to powiedziała. Możesz wyjść, Itachi. – Obróciłem się w jej stronę, a ona zasłoniła twarz włosami, wypuszczając spod nich dym.
    – Zostanę – odparłem, siadając na łóżku. Próbowałem dostrzec jej twarz, ale skrzętnie się ukrywała za brązową kurtyną włosów. No kurwa, nie chciałem doprowadzić jej do płaczu…
    – Tylko nie myśl, że płaczę – wymruczała, spoglądając na mnie. Trzymała się za nos. – Po prostu tak mnie zdenerwowałeś, że krwawię – westchnęła, wywracając oczami. Uśmiechnęła się upiornie, mimo wszystko w jej oczach nie dostrzegłem ani krzty gniewu, tylko ulgę. 
________
Jestem zadowolona z tego rozdziału, choćby ze względu na raport. Pisałam go na jednym tchu i strasznie mi się podoba.
Poza tym, szlag mnie trafia z tym onetem. Już od ponad dwóch miesięcy jest ta pieprzona awaria, a przyzwyczajenie nie pozwala mi na opuszczenie tego portalu…Biedna ja i biedny wy…
Chciałam zacząć edycję pierwszej serii, wiecie, poprawianie błędów i stylu pisania. Przez to, co robi onet, zupełnie mi się odechciewa…No cóż, to do czerwca, bo XXX produkuję i produkuję, ale nic nie wychodzi…Trochę poczekacie :D
Pozdrawiam,
wasza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz