1 maja 2009

VII. Przeklęta lawenda!

Narrator

    Powstrzymała się od wyważenia drzwi silnym kopniakiem. Zapukała nerwowo, zaciskając mocno pięści. ‘Jak go znajdę to zabiję!’, krzyczała w myślach. Usłyszała pozwolenie i wtargnęła do gabinetu jak burza.
    – Uprzedzam cię, abyś następnym razem opanowała swoje emocje. – Rzekł Lider, a po Deidarze nie było w pomieszczeniu ani śladu. – Jak już zapewne wiesz, Deidara wyruszył na misję z Sasorim. Nie wróci przynajmniej przez tydzień. Dlatego też…
    – Dlaczego on poszedł na tą misję?! – Krzyknęła, tupiąc gniewnie nogą.
    – Przerwałaś mi, na co nie możesz sobie od tej pory pozwolić! Podniosłaś głos, a na to również ci nie pozwalam! Wobec mojej osoby, masz być miła i potulna, rozumiesz?! – Darł się mężczyzna, nie podnosząc na nią wzroku. – Więc żeby ci streścić całość. Oficjalnie jesteś członkinią Akatsuki, a od tej chwili przenosisz się do pokoju, który pokaże ci Hidan. – W tym momencie do pomieszczenia wszedł białowłosy, gładząc swój podbródek. – Możecie już iść.

Chihiro

    Jak mam pomyśleć o całym tygodniu bez Deidary, to robi mi się najzwyczajniej w świecie słabo. I jeszcze te słowa Hidana, że on będzie mnie bronił. Nie ma mowy! I jeszcze mam spać sama w innym pokoju, pewnie oddalonym od Deidary i blisko pokoju Hidana. Albo Itachiego. Chyba tego nie przeżyję. Szedł kilka kroków przede mną, rosłej postury mężczyzna o zapachu lawendy. Płaszcz miał przewieszony przez ramię i nie obawiał się zupełnie tego, że może mu spaść na tę wilgotną podłogę i cały się pobrudzić. Szerokie barki, było dobrze umięśnione, tak samo jak i bicepsy. Ile to bezbronna kobieta by dała, żeby zatopić się w jego ramionach w razie niebezpieczeństwa. Według mnie, on udawał tylko mojego sprzymierzeńca, bo nikt normalny nie chciałby mnie bronić bez szczególnego powodu. A może Hidan nie potrzebował powodu?
    – Jesteśmy na miejscu. – Otworzył przede mną drzwi do pokoju. Lawendowe ściany, białe, dwuosobowe łóżko które stało na środku pokoju, krzesło po lewej stronie pokoju, a po prawej drzwi do łazienki. Przeklęta lawenda!
    – Będzie mnie ktoś pilnował w nocy? – Spytałam, aby uniknąć nocnego spotkania z którymś z nich.
    – Tak, ja. – Odpowiedział spokojnie, patrząc mi się prosto w oczy. Nienawidzę takiej bezczelności.
    – Rozumiem. Czy mogę spać sama?
    – Nie. Przez cały tydzień mam obowiązek pilnować ciebie.
    – Niby kto tak powiedział?! – Znowu niepotrzebnie się uniosłam.
    – Deidara. – Powiedział, wprawiając mnie tym samym w osłupienie.

    Głupi idiota! Wrzucałam niedbale ciuchy do jednego kartonu, który dał mi Hidan. Dlaczego poszedłeś na tę misję? Czyżbym znowu została sama, bez niczyjej pomocy? Jak ja nienawidzę być bezradna! Nienawidzę i ciebie Deidara!

Hidan

    Uchyliłem drzwi, a ona wrzucała nerwowo ciuchy do kartonu. Chwilę potem pociągnęła nosem i otarła łzy z policzka. Płakała przez Deidarę. Zostawił ją, a wiedział, że ona jest słaba. Weszła do łazienki, na szczęście mnie nie zauważając. Wrzasnęła na całe gardło i zrzuciła wszystko co znajdowało się na półkach. Huk tłuczonego szkła rozległ się po pokoju. Wszedłem do łazienki. Rozlane perfumy na podłodze, potłuczone lusterka, rozsypane kosmetyki na podłodze. Ona stała pośród tego zapłakana i roztrzęsiona. Miała właśnie uderzyć pięścią w lustro, ale w porę złapałem jej rękę. Obróciła się gwałtownie i spojrzała na mnie zdziwiona, nie wiedząc co powiedzieć. Nie próbowała się wyrwać z mojego uścisku, ani krzyczeć. Zaczęła tylko mocniej płakać. Puściłem jej rękę która bezwładnie opadła wzdłuż jej ciała.
    – Pomóc ci w czymś? – Pokręciła tylko przecząco głową i wyszła z łazienki, zabierając ze sobą karton z jej rzeczami.

Sasori

    Deidara leżał w jaskini tuż przy ogniu. Zawsze nie mógł sie opanować, żeby nie otwierać gęby, ale dziś był wyjątkowo cicho. Patrzał na sufit, niemalże w bezruchu. Musiał się nad czymś bardzo intensywnie zastanawiać.
    – Ciekawe jak ona sobie radzi. – Powiedział to z czystej ciekawości. – Jak myślisz, Danna? – Najzwyczajniej w świecie nic nie odpowiedziałem, choć miałem na niego kilka ciętych ripost.
    – Nie wiem.
    – Podobno Lider da jej osobny pokój. W końcu sie wyśpię. – Radziłbym ci zamknąć pysk i skupić się na misji.

Hidan

    Wszedłem do pokoju i położyłem się na łóżku. Nie będę teraz szedł do jej pokoju, kiedy pewnie ryczy w poduchę i wyzywa Deidarę od najgorszych. Wiem, że mnie za to znienawidziła, co jej powiedziałem, ale mało mnie to obchodzi. Blondasa zabije jak on tylko wróci z misji. Jej pokój jest ostatni na korytarzu a najbliżej ma do Itachiego. Ciekaw jestem co zrobi, jak on wejdzie do jej pokoju. Raczej jest niebezpieczny, a jak złapie ją w genjutsu, to skończy się sielanka i będzie musiała mu powiedzieć wszytko co wie. Deidara wróci dopiero za tydzień, a ja nie mam zamiaru wchodzić do jej pokoju. Jeszcze mnie zabije.

 

Narrator

    Ani razu nie zajrzał do jej pokoju od kiedy wrócił z misji. Niemało również go zdziwił bałagan w pokoju, który dziewczyna zostawiłamu na pożegnanie. Była już bardzo późna godzina, a on siedziałw fotelu, tępo patrząc w ścianę i popijając jakiś alkohol. Nimsię zorientował, w butelce zostało zaledwie kilka kropel whisky.Jak wszystkim wiadomo, alkohol dodaje odwagi. Toteż Deidara czującnieodpartą chęć zrobienia czegoś szalonego, posprzątał syfktóry zrobiła jego dawna lokatorka. Spakował rzeczy którezapomniała zabrać i porywając je ze sobą, wybiegł z pokoju.Szedł ciemnymi korytarzami, nie wiedząc w którą idzie stronę iczy w ogóle dobrze się kieruje. A nóż trafiłby do gabinetuLidera. Ale jak dobrze wiemy, alkohol dodaje odwagi. W samychspodniach i rozpuszczonych włosach przemierzał organizację. Jegopodniecenie rosło z każdą chwilą. Im bliżej był jej pokoju, tymbardziej pragnął wszystko jej wygarnąć, po wypominać jakim toona dla niego była ciężarem. Gdy dotarł do końca korytarza,wymacał w ciemnościach klamkę do pokoju brunetki. Ostrożnienacisnął uchwyt w dół. Uchylił drzwi, zza których wyleciałnikły snop światła. Bez zastanowienia wkroczył do pokoju. Księżycoświetlał całe pomieszczenie, włączając w to Chihiro i Deidarę.Stał chwilę, przypatrując się śpiącej dziewczynie. Dreszczprzeszedł przez jego ciało. Postawił ostrożnie na podłodzerzeczy które wziął ze sobą. Zawsze wiedział kiedy przestać pić,żeby nie stracić nad sobą kontroli, lub żeby pamiętać wszystkoco robił poprzedniego dnia. Szedł powoli w stronę łóżka,stąpając cicho, tak aby nie zbudzić dziewczyny. Leżała w takiejpozycji, jakby za chwilę mieli ją włożyć do trumny. Często jejsię przyglądał gdy spała. Była wtedy spokojna i nie gadała naokrągło, co miała w nawyku. Usiadł na brzegu łóżka i patrzałna ścianę. Jego ręce stały się zimne, nagle jakby otrzeźwiał.Dlaczego tu przyszedł? Chciał ją obudzić, zdenerwować i dostaćw pysk? I może na drugi dzień nic by nie pamiętał? Nagle materacporuszył się gwałtownie i z powrotem opadł na dawne miejsce.Obrócił się gwałtownie w stronę Chihiro. Dziewczyna zaczęłasię przebudzać.
    -Co ty tu robisz? – Wymruczała przez sen. Spanikował. Nie czuła słodkiego smaku jego ust, jak czytała w każdej książce, nie byłoromantycznie. Gorzki smak alkoholu został na jej wargach. W powietrzu pojawił się gęsty dym. Zniknął… – Spierdoliłeś Deidara! – Wrzasnęła potężnie, rzucając poduchą w drzwi.
______
Bożeee…Jak ja nienawidzę Open Office ;C Jak ta czcionka wygląda ;C Umieram ;C
[Mam nadzieję że umarłaś na zawał, Madara ;3]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz