Pein
Wpatrywał się we mnie dziwnym, wręcz pustym wzrokiem. Siedział niewzruszony, milcząc.
– Co się stało, Deidara? – Spytałem spokojnie, parząc na jego reakcję.
– Orochimaru odszedł. – Powiedział nadzwyczaj normalnie. Odwrócił wzrok na podłogę.
– Jak to kurwa odszedł?! Pozwoliłeś mu na to?
– A co miałem zrobić?! Jeszcze ta idiotka została w to wmieszana… – Wyszeptał ostatnie zdanie, patrząc na mnie.
– Jak wmieszana? Zabrał ją? Groził jej? Kurwa, Deidara gadaj w końcu! – Ryknąłem, waląc dłońmi w biurko.
-
No nie… Na początku słyszałem kroki, obudziłem ją. Wziąłem katanę,a
kiedy drzwi się otworzyły wlazł ten idiota i przyłozyłem mu katanę
doszyi. Ta wariatka w końcu wyszła z łóżka i go pogoniła.
– Nosz kurwa mać… Trzeba było tę babę trzymać!
– Chęć zobaczenia rozjebanego Orochimaru na ścianie była silniejsza niż jej powstrzymywanie. – Chichrał się pod nosem.
-
Naprawdę ci pierdolnę! – Wydarłem sie, a on oparł się tylko i patrzałna
mnie z chytrym uśmiechem. – Pójdziesz do Itachiego i powiesz mu ocałej
tej sytuacji. I przekaż mu jeszcze że bedzie trenował Chihiro wwalce z
kataną. A ty jesteś odpowiedzialny za nią. Wiedz, że jak cośjej się
stanie, ty obrywasz.
– No ale szefie! Tak nie można przecież. Jak Itachi jej urwie łeb to ja obrywam?!
-
Oczywiście. Kakazu zaczął już poszukiwania co do jej przeszłości
idowiaduje się czy ona naprawdę jest potomkiem rodu Shukketsu. Więcradzę
ci opiekuj się nią. A teraz wypad.
Deidara
Byłem u Itachiego, nie mogłem spać. Jest godzina 15, a Chihiro
trenujez Uchihą. Czytałem jakąś beznadziejną książkę, której za cholerę
niemogłem zrozumieć. W uszach wciąż grzmiały mi słowa Hidana. „Odstąp
miją…” Czy on naprawdę jest taki zboczony? Trzeba być idiotą żebypakować
się do łóżka tej wariatce…On nie zginie, ale będzie miałciężkie
obrażenia…A może i mu się nalezy dostać lekki wpierdol odbaby? Drzwi
otworzyły się na ościerz a do pokoju weszła Chihiro.Patrzała na mnie
pustym wzrokiem, jakby była nieobecna duchem. Całasekunda zatrzymała sie
dla mnie w jednym kadrze. Mogłem wodzić po niejwzrokiem ile chciałem.
Od poranionych nóg do dość sporych piersi akończąc na zakrwawionym
ramieniu. Szary podkoszulek przyklejał się dojej dekoldu. Czerwona ciecz
spływała po całej ręce, skapywała napodłogę. Gdy wyszedłem z ‘transu’
dziewczyny już nie było. Słyszałemtylko lecącą wodę i siarczyste
przekleństwa kierowane w stronęItachiego. Postanowiłem zobaczyć co jej
się stało. Stała oparta oumywalkę, wyciągając zakrwawiony kunai z
ramienia.
– Masz. – Rzuciła mi broń, którą natychmiast złapałem. – Zajebię skurwiela. – Wyszeptała, zawijając bandaż w koło ramienia.
– Nie uda ci się. Zwłaszcza, że wie do czego jesteś zdolna.
– Zamknij się! – Wrzasnęła.
Narrator
- Zamknij się! – Wrzasnęła dziewczyna, kopiąc piętą w
ścianę. Nagleprzed nią pojawił się Deidara, patrząc na nią takim
wzrokiem, na jakimógł się tylko zdobyć Itachi.
– Gówno wiesz o życiu, gówno wiesz o przetrwaniu! Zamknij pysk i słuchaj co do ciebie mówią bardziej doświadczeni!!!
– Skąd wiesz, czy jesteś bardziej doświadczony ode mnie?
-
Setki osób na sumieniu, przystąpienie do organizacji
przestępczej,rozboje w karczmach. Coś chcesz powiedzieć? – Dziewczyna
odwróciła siędo niego plecami, przeklinając cicho pod nosem.
Stali kilkanaście metrów od siebie, wymierzając w siebie bronią.
– Pamiętaj co ci mówiłem. Jesli będziesz musiała, złap katanę oburącz, jeśli nie, walcz dalej. To wszystkie zasady.
-
Więc dobrze. Widzę że nie boisz się śmieci… – Wyjęła szmatkę zkieszeni i
zaczęła obwiązywac sobie nią rękę oraz rękojeść. Uchihaspojrzał sie na
nią zdziwiony. Poprzenim razem, katana wyleciała jej zdłoni, gdy ich
ostrza spotkały się na chwilę. Gdy skończyła wiązaćwęzeł, ruszyła na
niego. Była szczęśliwa w duszy, że może walczyć wkońcu z kimś silnym,
lecz chęć zabicia go, za to że zranił ją w ramię,była silniejsza. Nie
panowała nad sobą. Biegła wprost na niego, zwyprostowaną reką. Odparł z
łatwością jej atak i złapał ją za drugądłoń, wykręcjąc ją boleśnie.
– Miałaś się bronić… – Wyszpetał jej do ucha. – Zaraz cię zabiję…
-
O ile ja nie zrobię tego pierwsza. – Ciało które trzymał,
naglerozpłynęło się powoli, wsiąkając w glebę. Nim się
zorientował,dziewczyna leciała w powietrzu, z kataną skierowaną w jego
stronę.Przesunął się w bok, łapiąc dziewczyne za nadgarstki i
przezucając jąnad głową, ponownie wykręcając jej ręce. Uderzyła z
impetem o podłoże,mdlejąc.
– Za słaba… – Wyszeptał, podnosząc
katanę z ziemi.Jej ciało leżało na ziemi, nieruchome, wręcz martwe. Oto
co dzieje sięze słabszymi.
___________
Krótkie… Ehh, spuszczam
gardę… Iinformacja! To jest już ostatnia notka o której informuję
wkomentarzach! Podajcie mi swoje numery gadu gadu, bo i dla mnie
bedzieto wygodniejsze i dla was ^^ Pozdrawiam Chi ^^
Moje gg : 8783383
Ps. Naprawdę nie gryzę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz