21 grudnia 2008

II. A jednak już nie śpisz...

Narrator

    – A to jest kuchnia… -Wysapał, nieźle wkurwiony Deidara, wpychając brunetkę do pomieszczeniagdzie wszyscy członkowie siedzieli przy drewnianym stole. – Ja nachwilę muszę wyskoczyć do kibelka. – Uśmiechnął się głupkowato izatrzasnął za sobą drzwi. Rosły mężczyzna wstał od stołu i podszedł doChihiro. Oczy jego świeciły się na czerwono.
    – Chihiro Teru,tak? – Jedną ręką złapał jej twarz i obkręcił w lewo, i prawo. – Nigdynic o tobie nie słyszałem, choć o rodzie Teru bardzo wiele. NagoyoTeru, a dokładniej jego głowa, była wyceniona na 50,000 jenów.
    – Czy nie dla tego że zdradził klan? – Spytał niebiesko-skóry mężczyzna.
   - Między innymi. Jej głowa też niedługo zostanie wyceniona naodpowiednią sumę. – Puścił jej twarz i oddalił się kilka kroków oddziewczyny, oglądając ją całą uważnie.
    – Kakuzu, zakończ tą idiotyczną zabawę i zostaw koleżankę w spokoju. – Powiedział Hidan, tym samym ratując dupę dziewczynie.
   - Niby dlaczego mam cię słuchać idioto? – Białowłosy chłopaknienawidził gdy się go poniżało, lub co gorsza obrażano w obecnościkobiet.
    – Między innymi dlatego! – Wrzasnął, wbijając włócznię w jego plecy. Brak krwi, szczęku kości.
   - Hidan! To będzie już drugie serce w tym kwartale! Naprawdę nie wiemjak do ciebie mówić. – Przerażona dziewczyna stała nieruchomo z otwartabuzią i patrzyła się na Hidana który właśnie pozbywał się kija z ciaładziwnego człowieka. Do kuchni ponownie wpadł Deidara, przyglądając sięze zdziwieniem całej scence.
    – Powariowali! – Wrzasnął ipociągnął za sobą dziewczynę. Szła sztywna, niewiedząc co powiedzieć. -Teraz idziemy do mnie do pokoju. W ramach akcji dobroci Lidera,będziesz mogła upodobnić się do pozostałych członków.
    – Ja nie chcę być tak pierdolnięta! – Krzyknęła na cały korytarz.
   - Uspokój się! Dostaniesz tylko strój i lakier do paznokci. – Deidarapokręcił głową z rezygnacją. Kopnął drzwi i wszedł do pokoju a za nimweszła Chihiro. Otworzył na oścież wielką szafę i wyjął stamtąd płaszczAkatsuki. Rzucił nim w dziewczynę i wygrzebał dodatkowo czarny lakierdo paznokci. – Przebierz się umaluj paznokcie, a od Lidera wezmę buty.
    – Czyli, że mam strój w spadku po tobie i Liderze?
    – Chyba zdurniałaś… – Postukał się palcem po czole.    Kto ją tak pokarał, że musiała spać z nim w jednym łóżku? Obróciła siędo niego plecami, choć to i tak niewiele pomogło. Blondyn czytałksiążkę przed zaśnięciem. Może teraz uda jej się o coś go zapytać?
    – Dlaczego mówiłeś, że moje życie od teraz będzie najgorszym koszmarem? -Spytała skulając się jeszcze bardziej.
   - Myślisz, że to ja założyłem tą organizację? Gdyby tak było, przenigdybyś się tu nie znalazła. Ja też byłem tutaj kiedyś nowy. Były tonajgorsze czasy mojego życia. Na początek zagarnięty tutaj byłem siłą.Później moja nienawiść do Itachiego wzrosła diametralnie. Dlategoodstawił dziś w łaźniach taką szopkę. Musiał się pokazać z tej lepszejstrony, robiąc i sobie i mi kłopoty. Następnie misje, dlapoczątkującego, który nie znał jeszcze dobrze słowa śmierć, były onewręcz niemożliwe do wykonania. Zabijanie całych rodzin, łącznie znoworodkami. Czy ty wiesz jaki to sprawia ból? od początku wiedziałemże pakuję się w jakieś gówno…Potem był mój wygląd. Wtedy, gdy byłemmłodszy, przypominałem kobietę. Hidanowi nie przeszkadzało to, żejestem facetem. On widział we mnie śliczną szesnastolatkę, która pomimobraku piersi, jest ostra i niedostępna. Spodobało mu się to, więcktóregoś razu zrobiło się naprawdę gorąco. Od tego czasu dziękujęSasoriemu, za to, że jest zawsze tam gdzie trzeba. I najgorsza sprawa,czyli Lider. Uważa się za boga i swojego czasu kazał tak do siebiemówić, ale Hidan powiedział, że ma go głęboko w dupie i do końcaswojego życia, będzie wierzył w moc Jashina. Ogółem Lider jest wporządku, gdyby nie to że zachowuje się jak zadufany w sobie playboy,który myśli, że wszystko mu wolno. Po kolejnym przedstawieniu Hidana,lider powiedział, że jak komuś się coś nie podoba to może wypierdalać,ale wszyscy wiedzieliśmy, że nikt tego nie zrobi, bo baliśmy siękonsekwencji. – Dziewczyna słuchała go z przejęciem. Chciała żeby mówiłdalej, ale to pytanie nasuwało się jej na na myśl zbyt często.
    -Dlaczego mi to mówisz, tak beznamiętnie, jakby cię to już wcale nieobchodziło? Podobno miałeś tu wiele traumatycznych przeżyć!
    -Nie takie tu były Asy…Przez cały mój pobyt w Akatsuki, było tylekobiet w tym pokoju, że nigdy czegoś takiego nie widziałem…Każdej pokolei mówiłem to samo co tobie, bo każda prędzej czy później musiałasię o to spytać.
    – Czemu już ich nie ma? – Spytała się, lekko obracając głowę w stronę chłopaka.
    – Większość poumierała. – Odpowiedział spokojnie.
    – Jak ‘poumierały’? Jakaś choroba?
   - Nie…Pamiętam jak dziś, gdy wszedłem do łazienki, lustro byłopotłuczone, a wśród jego skrawków leżała Aya. Cała zakrwawiona, zpodciętym gardłem i poranionymi dłońmi. Swąd krwi przesiąkł wszystko.Musiałem wynosić jej ciało. Bałem się. Nic jej nie robiłem, nawetstarałem się być miły. Była tu najdłużej ze wszystkich dziewczyn.
    – Czyli ile?
   - Rok. Gdy lider zaczął przeszukiwać jej  umysł, okazało się, że miałaromans z połową Akatsuki. – Zaśmiał się pod nosem. – W tym ze mną. -Uśmiechnął się jakby był z siebie dumny. – Dobra, śpij już za dużo cipowiedziałem…
Deidara
    Ktoś wciąż powtarzał moje imię. Nagle, lodowata ręka chwyciła mnie za dłoń.
    – Deidara… – Mocno wbiła paznokcie w moją dłoń, niemal do krwi. Otworzyłem oczy.
    – Cholera! – Chihiro wyglądała strasznie. Blada, zalana potem a jej zęby szczękały głośno.
   - Pomóż mi… – Szeptała te słowa na zmianę z moim imieniem. Okryłem jąmoją kołdrą, choć nie wydaje mi się aby wiele to pomogło…Dotknąłemdłonią jej czoła. Było rozpalone, a dłonie lodowate. Czyżby Danna niewyleczył jej do końca swoją odtrutką? Kurwa…
    – Nie ruszaj sięstąd, dobrze?! – Wybiegłem z pokoju, na szczęście Sasori – sempai jesttuż za ścianą. bez pukania wszedłem do pomieszczenia. Pełno marionetek,kluczy, gwoździ i innego gówna porozpierdalanego wokół Danny. – Jakiesą objawy po tej twojej truciźnie, którą wstrzyknąłeś Chihiro?
    -A po co ci to? Krzyżówkę rozwiązujesz? – Zaśmiał się parszywie Sasori.- No nie wiem, skoki temperatury ciała, niby jest gorączka, ale jej niema, krwotoki z nosa, ale to już są późniejsze objawy, może wymiotować,zwariować, w najlepszym wypadku mogą popękać żyły i jest krwotokwewnętrzny. Powiedziałem, że wymioty?
    – Danna, zrób coś, żeby mi wyra nie obrzygała!
   - Jej odporność jest tak słaba?! Przynieś no ją tu! – Syknął Sasori, aja szybko poleciałem po dziewczynę. Gdy ponownie wszedłem dopomieszczenia, wszystko co potrzebne było rozłożone na stoliku nocnym.- Połóż ją na łóżku. I nic nie mów liderowi, bo nas obu rozpierdoli naścianie! – I jak by zasrana telepatia nie mogła zadziałać pół godzinypóźniej, rudy wszedł do pokoju, trzaskając drzwiami. – No tozajebiście… – wyrwało się Dannie, a Lider nam posłał morderczespojrzenia.
    – Choć by nie wiem co, masz ją z tego wyciągnąć. -Powiedział o dziwo spokojnie. Usiadł na łóżku i przypatrywał się pracySasoriego.
Sasori
    – Jeszcze 10 minut i nic jejnie będzie. Później poleży z tydzień w łóżku i jej przejdzie. – Gdywbijałem strzykawkę w jej rękę, gwałtownie się podniosła i otworzyłaoczy. – Kładź się. – Powiedziałem, możliwie najspokojniej, ale ona niedawała za wygraną.
    – Co chcesz zrobić? Pobrać mi krew? Zupełnietego nie umiesz! – Syknęła i wyjęła strzykawkę z ręki, wbijając sobieją ponownie, prosto w żyłę. Przeźroczysta tubka mozolnie napełniała sięczerwonym płynem. – Skończyłam. – Podała mi strzykawkę i opadła nałóżko. Wymieszać krew z trucizną i dolać poprzednią odtrutkę. Cichy syki trochę dymu wypłynęło z odtrutki. Napełniłem kolejną strzykawkę iwbiłem ją w rękę dziewczyny, tym samym napełniając jej krwioobiegfioletowym płynem. Spojrzała na mnie dziwnym, jakby zamulonym wzrokiemi zemdlała.
    – I co się stało? – Spytał Lider.
    – Zemdlała.Dodałem jeszcze bakterii uodparniające ją i skondensowaną ilośćprzeciwciał. Najwidoczniej jest jeszcze bardzo słaba. Na razie niech tuzostanie, nigdy nie wiadomo co takim idiotą jak Hidan chodzi po głowie.A co tak Liderowi na niej zależy? – Spytałem, krzyżując ręce.
    – A gówno cię to obchodzi. – Powiedział jak najbardziej spokojny. To w jego stylu.
Chihiro
   Czułam się tak, jakby moje mięśnie nie były używane przez wieki. Znowuleżę gdzieś w organizacji, sama, niechciana. Historia lubi siępowtarzać, ktoś powie. Możliwe… Pokój jak pokój, lecz nieco różniłsię od pokoju Hidana czy Deidary. Tutaj było pełno śmieci, jak dla mniebezwartościowych. Wzięłam głęboki oddech a następnie głośno wypuściłampowietrze.
    - A jednak już nie śpisz… – Ten głos! Z nutkąprzekąsu, która tak niezmiernie mnie irytowała… – To dobrze… -Jestem pewna, że to Itachi.
    - Czego chcesz?!
    - Nie trzeba krzyczeć. Chcę tylko posiedzieć.
    - A nie chcesz mnie przypadkiem wykorzystać, bądź zabić?
    - Nie wiem. – Odparł, znudzonym głosem. – Słyszałem, że jesteś z Konohy…
    - Owszem.
    - Więc może wiesz co porabia niejaki Sasuke Uchiha? – Spytał, znajdując się tuż przy moim łóżku.
    - N – nie wiem…
   - Czego nie wiesz? Każda informacja mi się przyda. Nawet tanajgłupsza… – Szepnął, przybliżając się bardziej w moją stronę.
    – Zdał niedawno egzamin na chunnina… – Wyszeptałam, zaciskając przy tym powieki.
   - Dobra dziewczynka… – Powiedział na głos i odszedł ode mnie. – Worganizacji jest tylko kilka osób. Hidan, Zetsu, Kakuzu, Kisame, Lideri ja. Radzę się zamknąć, bo inaczej możesz nie dożyć jutra.
    – A czy mogę…
   - Nie możesz. – Nawet nie dał mi dokończyć, tylko zatrzasnął drzwi.Jeśli nie wie o co chciałam się spytać, to i tak to zrobię! Wstałam złóżka, o dziwo uczucie bezwałdu minęło. Ubrana w koszulkę i spodenki,ruszyłam zwiedzać organizację.
Pein
    Otworzyła ostrożnie drzwi, wsunęła głowę, a gdy spostrzegła, że siedzę za biurkiem, zatrzasnęła je z hukiem.
   - Wróć tutaj. – Byłem niemal pewny, iż stoi za drzwiami. Ponownieweszła do pomieszczenia i bezdźwięcznie wyszeptała ‘Przepraszam’ – Nicsię nie stało. – odpowiedziałem i nakazałem jej usiąść na krześle. -Czy nikt ci nie mówił, że musisz lezeć w łóżku? – Zarumieniła siępotwornie i spóściła głowę. – Kto był u ciebie w pokoju?
    – Itachi… – Szepnęła nie unosząc głowy. Parszywa łasica… Musiał do niej wleźdź…
    – Rozumiem. Naprzykszał ci się?
    – Nie. – Rzekła, skubiąc rąbek koszulki, czarnymi paznokciami. Więc Deidara dał jej cały ekwipunek.
    – Dobrze się czujesz?
   - A dlaczego mam się czuć źle? Zdziwiło mnie tylko to, iż znalazłam sięw innym pokoju. – Jak to?! Czyżbyś nic nie pamiętała?! A cała nocnaakcja?! Kiedy to wyrwała sobie strzykawkę z ręki?! Lepiej nic jej nieprzypominać o tym zdarzeniu.
    – Pytałem ogółem.
    – Mogę ci coś powiedzieć?
    – Oczywiście.
   - Ja tutaj nie pasuję. Nie jestem ani silna, ani mądra, a tym bardziejnie jestem zbyt miła. brak mi tutaj jakichkolwiek sprzymierzeńców…  
   - Nie wiem skąd bierzesz tak pochopne wnioski. Przyzwyczaisz się. Tutajwcale nie jest tak źle. Jeśli się boisz, możesz tutaj zostać.
    – Dziękuję, lecz nie skorzystam. – Naprawdę bardzo ciężko ją rozgryźdź. Wyszła z pokoju zamykając cicho drzwi.
_______________
Dziękuję, że cierpliwie czekacie na moje nowe dzieła. Z tego powodu jest mi bardzo miło ^^
Jak wam się podoba nowy wygląd bloga i dodawanie notki w suwaczku?
Notkę dedykuję Lilly :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz