14 listopada 2008

I. Mój przykład

 Chihiro
    Gdy tak beztrosko staliśmy, wtuleni w siebie, ktoś wszedł do pokoju.
   - Hidan, do cholery jasnej, puść tą dziewczynę. – Białowłosy natychmiast wykonał polecenie. Niski głos należał do rudowłosego mężczyzny, który był bardzo przystojny, jak i bardzo okolczykowany. Był z nim jeszcze Deidara i Uchiha… Ilu ich tu jeszcze jest? Jeszcze jeden? Oby tak… I tak nie mam tu wsparcia z niczyjej strony. Żałosne..
   - Deidara, czemu przyprowadzasz obcych bez mojej zgody? – Rudowłosy złapał chłopaka za włosy i pociągnął go do tyłu. – Wiesz, że była by toogromna strata dla Akatsuki stracić kogoś takiego jak ty…
    – Wiem. – Wysyczał przez zęby, piorunując mnie wzrokiem.
   - Chihiro, tak? Medic Ninja, zero umiejętności genjutsu, podstawowe suiton, obsługa wszelką bronią. Potrafisz manipulować ludźmi, tak, że możesz im wmówić wszystko. Ciekawe… – Rudowłosy, mówił to wszystko z takim spokojem i opanowaniem. Już po chwili stał za mną. – Tylko co ty tutaj do cholery robisz? – Wrzasnął potężnie, tak, że niemal stanęło mi serce. – Wyjdźcie, Deidara, ty zostań. – No świetnie. Ciekawe codalej… – Podobno prawie go zabiłaś. – Rudowłosy wskazał palcem na Deidarę. Co powiedzieć? Że tak?
    – T-tak… – Szepnęłam, obawiając się reakcji.
    – Jak to zrobiłaś?
    -Co jak zrobiłam? – Powtórzyłam pytanie zadane przez chłopaka.
    – Jak z nim walczyłaś? Co zrobiłaś, że był bliski śmierci? Jakie techniki? Ninjutsu?
    – Podstawowe ruchy taijutsu…I trochę sprytu… – Wyszeptałam.
    – Deidara, zaprowadzisz ją za godzinę do mojego gabinetu. – Powiedział rudy i wyszedł z pokoju.
    – Hai… – Sapnął blondyn i złapał mnie za ramię mocno ściskając. – Wiesz co teraz zrobiłaś?
    – Puść mnie! – Wysyczałam przez zęby.
    – Zadałem ci pytanie! – Szarpnął mną i jeszcze mocniej ścisną mi rękę.
    – Nie wiem! – Krzyknęłam.
   - To ja ci powiem… zrobiłaś ogromny błąd, mówiąc o tym wszystkim Liderowi. Chciałem ci pomóc, może byśmy cię stracili, ale nie przeżyłabyś takiego koszmaru jaki będzie za godzinę!
    – I uważasz, że pomógłbyś mi, zabijając mnie?
   - Oczywiście! – Powiedział podniesionym głosem. Nie wytrzymałam już dłużej. uderzyłam go w twarz, odciskając moją dłoń. Spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem ale nic nie powiedział.
    – Daj mi ciuchy. – Powiedziałam łagodnym głosem.
Deidara
   Jej ręka w zastraszającym tempie zbliżała się do mojej twarzy. Uderzyła mnie… Za co?! Za to że chciałem jej uratować dupę? Gdyby umarła byłoby o wiele lepiej! teraz przeżyje piekło,  jakiego nigdy nie zaznała!
    – Daj mi ciuchy. – Powiedziała to tak spokojnie…Tak, że aż we mnie się zagotowało!
   - Czy ty masz jakieś rozdwojenie jaźni? Raz mnie bijesz, potem jesteś słodka jak cukierek, a zaraz sie jeszcze na mnie rzucisz z rządzą seksu w oczach! – Krzyczałem, wymachując rękoma. popatrzała na mnie spod byka i kopnęła w kostkę, zaśmiewając się przy tym wniebogłosy.
    – To było za to, że jesteś dla mnie nie miły. Wybiłam ci kość skokową. Jeśli się nie zamkniesz, nigdy nie będziesz chodził. – Co ona sobie kurwa myśli? Próbowałem do niej podejść, ale ona się cofnęła, a noga niemiłosiernie bolała.
    – Zabiję cię… – Wysyczałem przez zęby.
   - Jeśli mnie zabijesz, nie nastawię ci stopy, a uwierz mi, ciężko wyczuć, czy kość już wskoczyła na dawne miejsce czy nie. – Jeśli odbiję się z lewej nogi będę mógł chodzić na rękach. I to nie jest wcale takie głupie. No Deidara, do dzieła! Odbiłem się i stałem na rękach.
    – Myślałaś, że łatwo ze mną wygrać? – Zaśmiałem się.
   - Teraz ci wybiję nadgarstek. – Uśmiechnęła się i próbowała mnie kopnąć. Złapałem ją za kostkę, a tym samym ona znalazła się na podłodze a ja stałem nad nią.
    – Było mi bardzo miło. Koniec tej zabawy!Nastawisz mi stopę, a później znajdziemy ci jakieś szmaty. Nie możesz tak łazić… Popatrzała na mnie dziwnym wzrokiem i rzekła:
    – Jeśli nastawię ci stopę, to dasz mi ciuchy? – Spytała, upewniając się.
   - Jak zrobisz to prawidłowo… – Powiedziałem i usiadłem na łóżku.Zawiązała sobie mocniej ręcznik, tak aby nie spadł jej przy pracy.Kucnęła i złapała moją stopę, boleśnie wykręcając ją na prawo i lewo.
   - Powinno być dobrze, sprawdź sam… – Uśmiechnęła się słodko,zakładając dłonie za siebie. Ostrożnie wstałem. Było lepiej niż wcześniej, ale śladowy ból nadal pozostał. Wykorzystała to, że byłem naboso…Cwaniara.- Idziemy teraz do mojego pokoju. – Otworzyłem drzwi na oścież a na przeciwko mnie stał Itachi i Hidan. Białowłosy wszedł do pokoju a Uchiha dalej stał. – Jeszcze kiedyś to dokończymy. – Chłopak tylko wysłał mi złowieszczy uśmiech. Ruszyliśmy w stronę mojego królestwa. Dogoniła mnie, idąc na palcach. Stąpała cicho, nucąc jakąś piosenkę. Jeszcze jej do śmiechu? No to Lider ją zniszczy. Znaczy w przenośni. Weszliśmy do pokoju, a Chihiro już zaczęła marudzić.
    – Ja już tu byłam? Byłam tu rano! Dasz mi ubrania?
   - Jeny…Czy ty wiecznie musisz otwierać usta? – Sapnąłem, a ona nagle się uciszyła. Rzuciłem jej na kolana t – shirt i krótkie spodenki.
    – A majtki? I stanik?
    – Czy ja wyglądam na kobietę? – Spytałem zażenowany.
    – Nie.
    – No to już sobie odpowiedziałaś.
    – To teraz do Lidera? – Zapytała, obracając się do mnie plecami.
    – Najpierw się przebierz.
    – Odwróciłem się do niej plecami, tak aby nie krzyczała, że ją podglądam.
   - Jestem już gotowa. – Popukała mnie po barku z uśmiechem na twarzy.Przyduża koszulka sięgała jej do polowy ud, a spodenki były mocno ściśnięte sznurkiem na biodrach.
    – więc idziemy do Lidera. – Uśmiechnąłem sie do niej a ona prychnęła oburzona pod nosem.
    – Śmieszy cię to że mam za duże ubrania?
    – Nie.
    – Aaa, czyli, że jeśli pójdziemy do lidera, on mnie zabije?
    – Mam taką nadzieję. – Ponownie się uśmiechnąłem i otworzyłem drzwi na oścież.


Pein
    Cicho zapukali i czekali dzielnie na moją odpowiedź
   - Wejść. – Przeciągnąłem do granic możliwości, tak aby byli jak najbardziej zdenerwowani całą sytuacją. Drzwi ostrożnie się uchyliły a zza nich wyglądnęła brązowa czupryna. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie szeroko i stanęła przede mną w za dużych ciuchach Deidary.Dzielnie wpatrywała się w moje oczy, ale po chwili odwróciła wzrok wstronę półek które wisiały za moimi plecami. Jej źrenice poruszały sięw zastraszającym tempie, lustrując każdy grzbiet książki, każdy tytuł.
   - Czyta pan kryminały? – Widocznie sama je lubiła, bo większość tytułów wcale nie wskazuje na ową powieść. Pokiwałem potwierdzająco głową, aona przerzuciła wzrok na mnie. – Domyślam się skąd ma pan tak durne pomysły aby werbować kobiety do tak niecnych planów. – Nie dość, że ładna to inteligentna.
    – Od zawsze mieszkałaś w Konoha? – Spytałem aby uniknąć kolejnego durnego pytania.
   - Nie, ja nie jestem z żadnej wioski. W rodzie Teru mieszkałam, bo zostałam tam przygarnięta. Mówiono, że moja matka była zwykłą szmatą i dawała to tu, to tam i przez przypadek zaszła ze mną w ciążę. Tłumaczę sobie to tak, że mój ojciec był wspaniałym ninja. Ale chyba tak niebyło. Teru nazywali mnie cichym ninja, bo nie raz uciekłam z domu w nocy, a oni nic nie słyszeli. Więc chyba nie jestem wam potrzebna skoro nie jestem prawowitym członkiem klanu. – Zakończyła to głębokim westchnięciem i zamknięciem oczu na dłuższą chwilę. Musiała dziwnie się z tym czuć, bo spuściła głowę. – Wypuść mnie stąd. – Wyszeptała,podnosząc głowę. Jej niebieskie oczy wpatrywały się prosto w moje dłonie.
    – Wyjdź. Deidara zostań… – Powiedziałem, a dziewczyna posłusznie opuściła pokój. – Powiedz mi, dlaczego ją przyprowadziłeś?Co ciebie natchnęło do tak idiotycznego wyczynu? – Spytałem chłopaka,który oparł się o ścianę.
    – Myślałem, że jest z rodu Teru! – Fuknął zdenerwowany.
   - Po cholerę nam jakaś baba z umiejętnościami genjutsu? Mamy Itachiego.Wytłumaczę ci to na łatwym przykładzie! Batony to genjutsu, cola to taijutsu, a ciastka to ninjutsu. Jeśli przeważać będą batony, to będzie ci za słodko, prawda? Jeśli będzie sama cola, będziesz sikał dalej niż widział. Jaki z tego wniosek? Że co za dużo to niezdrowo. Nie sprowadzaj nikogo, skoro nie wiesz kogo! Ale odbiegając od tematu… Co ona powiedziała? Że jest córką jakiejś dziwki i nie zna swojego ojca?Wiesz co to oznacza? Ona może być zaginionym dzieckiem! Deidara,zaryzykujemy! Przyjmiemy ją do organizacji. Sprawdzimy czy to prawda,jeśli nie, nasza strata. Zawołaj ją. – Może to zbyt ryzykowne, może i działam pod wpływem impulsu, ale jeśli ona jest tym dzieckiem…Będziemy potęgą. Jeśli ona jest naprawdę z rodu Shukketsu…Będzie mogła usunąć demona z ciała w zastraszającym tempie.Cudownie! Weszła do pokoju, niepozorna, niewidoczna. Deidara popatrzał na nią jakby inaczej, niż na wszystkich. Z politowaniem? Ze smutkiem,bądź wzruszeniem w oczach…
    – Zostawicie mnie, czy nie?  -Spytała zniecierpliwiona, tupiąc nerwowo stopą. Oddychała głośno, co chyba denerwowało blondyna. Również zaczął przytupywać stopą. Nagle ni z tego ni z owego głośno ryknął i zatkał jej usta.
    – Zamknij się w końcu! – Wykrzyczał chłopak, puszczając jej usta, a ona jak na złość,kopnęła go w kostkę. Wszystko to wyglądało to jak kłótnia przedszkolaków. – Znowu to zrobiłaś! Liderze, jeśli ona zostanie tutaj,to obiecuję, że ją zabiję! – Gwałtownie odsunąłem krzesło wstając.Oparłem się dłońmi o biurko, usiłując spojrzeć się na oboje gniewnie.Deidara po krótkiej chwili spuścił wzrok, a dziewczyna dalej tempo patrzyła mi się w oczy. Dziwny spokój emanował z jej twarzy. Stała niewzruszona całą sytuacją.
    – Deidara! Zwołaj wszystkich, tak żeby za 15 minut wszyscy byli w sali narad! A ty młoda damo, nastawisz mu kostkę! – Oboje już chcieli zaprzeczyć, lecz w porę machnąłem im dłonią przed oczami.
 Chihiro
    Wielka sala, z drewnianym stołem na środku, który ciągnął się niemiłosiernie do samego końca pomieszczenia, ogromne pochodnie tlące się w odległości około dwóch metrów od siebie, doskonale oświetlały twarze przybyłych. Ściany maźnięte bordową emalią, wydawały się jeszcze chłodniejsze niż w rzeczywistości. Krzesła obite gustownym materiałem o kolorze wina dodawały smaku całemu pomieszczeniu. Dopiero teraz zauważyłam wymyślny obraz za plecami Lidera. Przedstawiał on zagładę świata. Ma facet ambicje. Były tu strasznie dziwne osoby. Człowiek – kwiat, Człowiek -rekin, sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Lider wstał z miejsca i głośno chrząknął. Deidara pociągnął mnie za rękę a po chwili staliśmy ramie w ramię z Liderem. Wszystkie twarze były zwrócone ku mojej osobie. Ja naprawdę zaczynam się bać.
    – To jest Chihiro Teru.Nie chcę słyszeć jakiegokolwiek słowa sprzeciwu! – Syknął Rudowłosy i ponownie usiadł na krześle. – Z łaski swojej powiedźcie jej jak się nazywacie i skąd jesteście, a potem sprawy organizacyjne. – Czułam się idiotycznie. Jak pierwszego dnia w akademii.
    – Itachi Uchiha.Konoha – Przedstawił się czarnowłosy, patrząc na mnie przenikliwym wzrokiem. Wywiercał mi ogromną dziurę w umyśle. Nagła pustka, nawet nie wiedziałam jak się nazywam.
    – Kisame Hoshigaki, Kiri.
    – Hidan, Yu.
    – Kakuzu, Taki.
    – Konan. – Jedyna kobieta w Akatsuki, nic nie wspomniała o wiosce, a Lider nic na to nie powiedział.
    – Sasori, Dla ciebie Sasori no Danna, Suna. – Głos miał znajomy, ale nie wiem z kąd go pamiętam.
    – Zetsu, Kusa. – Czarno – Biały mężczyzna, powiedział to głosem robota. Oto znak, że ta organizacja to zgraja popaprańców!
    – Tobi. Tobi jest dobry! – Wrzasnął chłopak z pomarańczową maską na twarzy. Lider trzasnął otwartą dłonią w biurko.
   - Orochimaru, Konoha. – Legendarny sannin, którego kiedyś uwielbiałam ponad życie? Który był moim przykładem? Niespełnionym marzeniem?Wariatka ze mnie. Chciałam żeby mnie porwał…
    – Deidara Douhito, Iwa. – Nikt już się nie odzywał, a Lider nie raczył na nikogo spojrzeć przez dłuższą chwilę.
   - Znasz już wszystkich. Mnie nie musisz znać, a zwracaj się do mnie Liderze. Teraz musiałbym cię do kogoś przydzielić… Musze chyba rozbić kilka drużyn. Twoim partnerem będzie… – Tu zatrzymał się na dłuższą chwilę i głośną wzdechnął. – Deidara. Ty mój drogi, możesz to odebrać jako karę. A teraz rozejść się. – On jako karę?
    – A to wszystko, że mnie porwałeś! – Syknęłam zdenerwowana.
    – A to wszystko, że ciebie porwałem! – Powiedział w tym samym momencie chłopak.
___________
Myślałam, że nigdy nie skończę tego rozdziału. Miało być jeszcze troszkę, ale chciałam umieścić to dziś dla świętego spokoju ^^  Nie czekajcie na notkę. Nie spodziewajcie się jej szybko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz